3 punkty w arcyważnym meczu. Udana inauguracja wiosny.
KS Sarzyna - Staromieszczanka Stare Miasto 2:1 (0:1)
Bramki: Goście '1 Ryczkowski Konrad x2 '60,'80
Na inaugurację rundy wiosennej przyszło nam się spotkać z bezpośrednim rywalem o utrzymanie - Staromieszczanką Stare Miasto. W pierwszej rundzie udało nam się pokonać przeciwnika 3:2 w wyjazdowym spotkaniu, co napawało pewnym optymizmem przed meczem pomimo serii nieudanych gier kontrolnych. Skład z pierwszego meczu w porównaniu z dzisiejszym różnił się jednak znacznie. Zabrakło Kamila Mierzwy, Michała Nowakowskiego czy Siuzdaka, którzy pomogli zdobyć komplet punktów w pierwszej kolejce. W ich miejsca do naszej drużyny powrócili doświadczeni Mierzwiński oraz Dubiel, którzy rozegrali bardzo dobre spotkanie.
Fatalny początek
Bolączką naszej drużyny w poprzedniej rundzie były początki meczów, gdzie bardzo szybko traciliśmy bramki. Niestety stare demony powróciły i w niedzielę, gdzie w 2 minucie meczu tracimy bramkę. Po rzucie rożnym wykonywanym przez ekipę z Sarzyny rywale przejmują piłkę i po ekspresowej kontrze zdobywają bramkę płaskim uderzeniem po palcach Skoczylasa. Cel na ten mecz był jasny, tylko i wyłącznie trzy punkty, więc taki początek nie zapowiadał nic dobrego.
Wyraźna przewaga i 3 niewykorzystane sytuacje
Po stracie bramki nasza drużyna wyraźnie ruszyła do ataku i przejęła całkiem kontrolę nad meczem. W 10 minucie sam na sam z bramkarzem znalazł się Konrad Ryczkowski lecz po niezbyt dokładnym przyjęciu futbolówki, która została mu pod nogą, oddał strzał prosto w bramkarza. Chwilę później doskonałą sytuację miał Konrad Szarek, lecz zachował się podobnie jak wcześniej "Rambo" i nadal przegrywaliśmy 0:1. Po zdecydowanej przewadze z naszej strony nadzialiśmy się na kontrę, po której "oko w oko" ze Skoczylasem znalazł się skrzydłowy gości i na nasze szczęście trafił w poprzeczkę. Kto wie jak potoczyłyby się losy tego spotkania, gdyby gracz ze Starego Miasta uderzył kilka centymetrów niżej. Na koniec pierwszej połowy "Tatary" miały jeszcze jedną okazję. Ponownie sam przed bramkarzem znalazł się Konrad Ryczkowski, ale fatalnie przestrzelił z 5 metrów. Do szatni schodziliśmy przegrywając 1:0 pomimo wyraźnej przewagi i stwarzanych sytuacji.
Całkowita dominacja i dwie bramki "Ramba"
Po zmianie stron Sarzynianka postawiła wszystko na jedną kartę i zaczęła grać ultra-ofensywnie. Długie utrzymywanie się przy piłce i rozgrywanie akcji od "lewej do prawej" zmuszało przeciwników do biegania oraz stwarzało wolne strefy, gdzie można było zagrać piłkę. Duża w tym zasługa trzech graczy operujących w środku pola: Michała Węglarza, Krzysztofa Dubiela oraz Kamila Gnatka. W dzisiejszym meczu bardzo wysoko grali boczni obrońcy Mierzwiński oraz Ryczkowski, przez co posiadaliśmy więcej opcji rozegrania piłki w ataku. Rywale w drugiej połowie praktycznie nie zagrozili bramce strzeżonej przez Skoczylasa, ale mimo wszystko przy tak ofensywnym ustawieniu naszej ekipy ich kontry mogłyby być zabójcze. Dwie świetne sytuacje zmarnował "Stópka", który dwukrotnie posłał piłkę nad bramką rywala, raz nogą a raz głową. W 60 minucie udało się w końcu otworzyć wynik strzelecki po stronie Sarzynianki. Świetną piłkę posłał Węglarz na skrzydło do Szarka a ten dograł płaską piłkę w pole karne i Ryczkowskiemu nie pozostało nic innego jak tylko dołożenie nogi i z najbliższej odległości zdobycie gola. Po zdobyciu bramki ataki nie ustawały, a trener za zmęczonego Zielińskiego wprowadził Kusego. Świeże siły na prawej stronie spowodowały, że większość ataków było konstruowanych właśnie na tej flance. Były dośrodkowania, były strzały z dystansu, lecz wynik nadal pozostawał remisowy. Dopiero w 80 minucie po egzekwowaniu rzutu rożnego z lewej strony piłkę przedłużył Węglarz a ta odbiła się od ...... pleców "Ramba" i dała nam upragnione prowadzenie. Do końca meczu w pełni kontrolowaliśmy wynik, a nawet były szanse na podwyższenie prowadzenia.
Kilka pozytywów na start ligi
Niewątpliwie największym pozytywem inauguracji ligi jest dopisanie 3 oczek do naszego skromnego konta punktowego. Trener przed meczem powtarzał kilkukrotnie, że nie ważne jak, ale musimy wygrać i tak też się stało. Nie tylko wygraliśmy, ale udało się dołączyć do tego całkiem dobry styl, czego dużą zasługą jest obecność Krzyśka Dubiela, który pomimo półrocznej przerwy w grze nie zapomniał na czym polega ta gra i nadawał ton naszym atakom oraz idealnie łączył formacje defensywną z ofensywną. Na kilka słów uwagi należy również kolejny powrót do naszej ekipy. Bardzo doświadczony Mariusz Mierzwiński postanowił wznowić przygodę z Sarzynianką, co na pewno na dobre wyjdzie obu ze stron. Mariusz zapewnił spokój na prawej stronie defensywy oraz aktywnie przyłączał się do ataków ofensywnych.
Już za tydzień o godzinie 16 spotkamy się w Krzeszowie z miejscową Rotundą. Mamy nadzieję, że ze względu na nie wielką odległość nasi kibice licznie przybędą na stadion położony tuż nad Sanem.
Dziękujemy za liczną frekwencją pomimo nie najlepszej pogody.
Komentarze