Horror z happy-endem.
Horror z happy-endem.
Kamil Kusy zdobywcą czterech bramek.
KS Sarzyna – Sparta Jeżowe 6:4 (2:3)
Bramki: K. Kusy x4 (10,25,73,89) Łuczak (55) Zieliński (77)
Skład: Skoczylas-M. Kusy(P.Gnatek 90) ,Miekina, Sztaba, Daniel Bieńkowski-K.Ryczkowski(Zieliński 71), Dubiel, Cebula(Paszek 70), Dawid Bieńkowski(Wołoch 86) – K. Kusy, Łuczak
Kibice, którzy przyszli w niedzielne popołudnie na „Estadio za Wodo” na pewno nie uznają to za czas stracony. Pogoda nie rozpieszczała, lecz termometr na Sarzyniance wskazywał kilka kresek więcej podczas meczu. 10 bramek, zwroty akcji, mnóstwo emocji oraz szczęśliwe zakończenie, niczym w hollywoodzkiej komedii. To wszystko wydarzyło się podczas ostatniego domowego meczu „Tatarów”.
Mecz rozpoczął się od nieznacznej przewagi gości, którzy w pierwszych 10 minutach częściej posiadali piłkę i dochodzili z nią pod pole karne Skoczylasa, lecz nie było z tego żadnych konkretów. Wraz z biegiem czasu piłkarze naszej drużyny zaczęli dominować na placu gry. Szczególnie aktywna była lewa strona, gdzie brylowali bracia Bieńkowscy. Daniel stopował ataki rywali i od razu uruchamiał prostopadłymi podaniami Dawida, który szukał najbardziej bramkostrzelnego duetu tej ligi Kusego raz Łuczaka. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwsza bramka padła, ( żadna nowość) po wymianie piłki pomiędzy wspomnianą dwójką. Nasz kapitan posłał zawieszone dośrodkowanie w pole karne, na 8 metrze najwyżej wyskoczył Kamil Kusy i uderzył głową tuż przy lewym słupku bramki Sparty Jeżowe. Chwile wcześniej do poważnego zderzenia doszło pomiędzy Trenerem Cebulą a bramkarzem rywali. Jak się później okazało było to na tyle poważne, że golkiper udał się do szatni jeszcze w pierwszej połowie, gdyż konieczna była zmiana. 5 minut później znakomitą sytuacje do podwyższenia prowadzenia miał Łuczak. Znalazł się w polu karnym rywali mając przed sobą już tylko bramkarza, lecz za długo zwlekał ze strzałem i ostatecznie golkiper wyszedł z tej sytuacji obronną ręką, a ściślej mówiąc to nogą, bo właśnie tą częścią ciała odbił strzał naszej „10”. Chwila rozluźnienia kosztowała nas wyrównanie stanu meczu. Goście rozegrali aut na wysokości pola karnego KS Sarzyny. Daleki wyrzut dobrze na udo przyjął napastnik gości i wolejem z pół obrotu umieścił piłkę w siatce. Na odpowiedź Sarzynianki nie trzeba było długo czekać. Bramkę ponownie strzelił Kamil Kusy, i ponownie podawał Artur Łuczak, który przyjął piłkę plecami do bramki rywala, związał dwóch obrońców i podał prostopadle do Kusego, który na wślizgu ubiegł bramkarza gości wyprowadzając na prowadzenie nasz zespół. Po podwyższeniu prowadzenia niestety oddaliśmy inicjatywę drużynie przyjezdnej co przełożyło się na utratę dwóch bramek. W 35 minucie spotkania strzał z 40 m znalazł drogę do naszej bramki. Ile było w tym fenomenalnego uderzenia, a ile błędu naszego bramkarza ? Prawda jak zawsze leży gdzieś po środku. Ostatnie minuty to wyrównana gra w środku pola, w której brylował trener Cebula. Ostatnia akcja pierwszej połowy przyniosła kolejna zmianę wyniku. Sztaba wybijał piłkę z okolic naszego pola karnego i wyraźnie nakładką zaatakował rywal. Gwizdek sędziego jednak milczał. Piłka trafiła do napastnika Jeżowego, który płaskim strzałem od słupka pokonał Skoczylasa. Arbiter wskazał na środek i wszyscy zawodnicy Sarzynianki otoczyli go wyraźnie protestując, lecz decyzja nie uległa zmianie. Na przerwę schodziliśmy przegrywając, chodź prawie całą pierwszą połowę wynik był po naszej stronie.
Od pierwszych minut drugiej odsłony spotkania widać było po naszych graczach, że tutaj jeszcze nic nie jest przesądzone i zostawią na boisku sporo zdrowia, aby punkty zostały w Sarzynie. Gra toczona była w przeważającej większości na połowie rywali. Długie utrzymywanie się przy piłce, wymienianie wielu podań oraz walka i zaangażowanie na każdym centymetrze murawy musiały zaprocentować. Rzut wolny wykonywany przez Łuczaka z okolic 25m doprowadził do remisu. Piłka uderzona przez Artura trafiła w plecy obrońcy Sparty i wylądowała w drugim rogu bramki, niż początkowo się to mogło wydawać. W tym meczu wynik zmieniał się bardzo często. Z remisu cieszyliśmy się zaledwie 2 minuty i po raz kolejny musieliśmy gonić rywali. Jedna z bardzo niewielu akcji ofensywnych drużyny przyjezdnej przyniosła im bramkę. Lecz słowa „akcja” w tym przypadku to spore nadużycie. Piłka wrzucona w pole karne została kopnięta w kierunku naszej bramki wysokim lobem ku zaskoczeniu wszystkich wpadła do siatki. Wśród naszych zawodników wyzwoliło to dodatkowe pokłady energii i więcej nie dopuścili rywali pod nasze pole karne. Duża zasługa w tym całego bloku defensywnego, a w szczególności dwójce stoperów Miekinie i Sztabie, którzy wzajemnie się uzupełniali i przez cały mecz nie popełnili żadnego poważnego błędu. W 70 minucie zmęczonego trenera Cebulę, który zostawił sporo zdrowia na boisku, zmienił Paszek. Chwilę później trener już z ławki dokonał kolejnej zmiany. Za Konrada Ryczkowskiego pojawił się Zieliński . Jak się później okazało „coach” miał prawdziwego nosa, gdyż Mati zanotował asystę i bramkę. Najpierw idealnie dośrodkował na pierwszy słupek, gdzie czekał już „kaczor lis pola karnego” Kusy, który tym strzałem skompletował hattricka. Na 20 minut przed końcem znów był remis, 4:4. Na całe szczęście ekipa „Tatarów” zachowała więcej sił i zdołała zdobyć jeszcze 2 bramki i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Kolejną sytuację miał Kusy, który minął bramkarza, następnie obrońcę, który starał się ofiarnie interweniować i z ostrego konta uderzył mocno lewą nogą, lecz tylko w poprzeczkę. Na całe szczęście piłka odbiła się wprost pod nogi Zielińskiego, który wyprowadził Sarzynianką na prowadzenie. W ostatnich 5 minutach spotkania kolejną, czwartą w tym spotkaniu dorzucił Kusy ustalając końcowy wynik spotkania i tym samym zapobiegł nerwowej końcówki meczu.
Po trzech słabszych meczach nasza drużyna w końcu zagrała spotkanie na miarę swoich możliwości, odnosząc zasłużone zwycięstwo, choć rodzące się w bólach. Warto odnotować również, że drużyna z Jeżowego wyraża głośne aspiracje do awansu, co dodaje dodatkowego smaczku temu zwycięstwu. Miejmy nadzieję, że kryzys jest już za ekipą Sarzynianki i do końca rundy będziemy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Kolejne spotkanie rozegramy na wyjeździe w Starym Mieście.
Serdecznie zapraszamy.
Komentarze